poniedziałek, 6 września 2010

coś o Rzymie, dla odmiany

Bardzo mało jest o Rzymie w tych relacjach z pobytu w Rzymie! Czyżby Rzym nie zasługiwał na uwagę? ….. ; )

Ale co ja mam pisać jak tu jest milion rzeczy które powalają na kolana?
Różności. Tak jak kiedyś w szpitalu pobiłam rekord czekania na kogoś (profesora), tak już jakiś czas temu pobiłyśmy rekord pobytu w muzeum. Pewnego dnia wybrałyśmy się do Muzeów Kapitolińskich. Najpierw pobiłyśmy rekord głupoty – przyszłyśmy tam po południu i chciałyśmy ,,zaliczyć” Kapitol w dwie i pół godziny. Hmmmm…. Nic. W najbliższy weekend poszłyśmy do tego samego muzeum jeszcze raz. Rano. Do zamknięcia. Tj spędziłyśmy w muzeum 7.5 h. Niektóre pomysły artystów są genialne. Np. Marsjasz obdzierany ze skóry – klasyczna rzeźba z dwóch gatunków marmuru, białego oraz ciemniejszego, o niejednolitym czerwonawym, miejscami fioletowawym kolorze (dokładnie kolor sinicy obwodowej, albo Raynaud; ) – położonego w tych miejscach, gdzie już nie ma skóry. Brrrr… Podobała mi się też rzeźba Penelopy, która szyła siedząc na koszu, z założoną nogą na nogę – jakoś tak kojarzyło mi się to współcześnie, ale w sumie ludzie zawsze byli skonstruowani tak samo..
No i rzeźby – legendy. Marco Aurelio na koniu, zdaje się jedyna tak zachowana rzeźba starożytna ,,konna”. Fragment podpisu: ,,La statua di Marco Aurelio presentava gravi processi corrosivi in atto”: ) (rzeźba Marka Aureliusza prezentowała poważne procesy korozyjne w toku). No i w Sali Filozofów zrobiłam sobie po kolei zdjęcia z wszystkimi idolami, tj Sokratesem, Platonem i Pitagorasem. Natomiast najbrzydszy z filozofów był Epikur, co nie powiem, nawet mnie ucieszyło.

Ogólnie uwielbiam Piazza del Campidoglio, nie ma co. Siedzę sobie u góry na schodach i w głowie mi się mówi ,,Potomną sławą zawsze młody, Róść ja dopóty będę, dopóki na schody Kapitolu, z Westalką cichą kapłan kroczy” (tzn nie ja, wiadomo). Mam też swoją teorię na temat pochodzenia słowa ,,moron” (ang. Kretyn) – na szczycie schodów na Kapitol po lewej stoi Poluks, po prawej Kastor, oboje prezentujący z charakterystyczną dla klasyków bezpruderyjnością komplet części ciała. Natomiast obok Kastora stoi jeszcze Paulus Aemilius Zephirus Hieronimus MORONUS – bez głowy.
Jeszcze bardziej lubię siedzieć na szczycie stromych schodów do kościoła Santa Maria d’Aracoeli (jak podają przewodniki ,,Vw. n.e. wybudowany na Kapitolu w miejscu, gdzie według legendy Sybilla przepowiedziała cesarzowi Agustowi nadejście Chrystusa”. Naprawdę stromo – wznosisz się nad sercem starożytnego Rzymu i patrzysz z wysoka na widok, który zapiera dech w piersiach.

No i obok il Vittoriano, Ołtarz Ojczyzny tudzież ,,Macchina da scrivere” (maszyna do pisania). ,,Nazywamy go tak bo go za bardzo nie lubimy” Dlaczego? ,,Bo to jest takie aroganckie wepchnięcie się w środek Roma Antica, w sam środek forum. Znosimy go bo turyści go kochają.” No właściwie trudno się dziwić, wielki, biały, monumentalny, robi wrażenie. Podobno biały nie przez przypadek. Jego budowa była zarządzona przez ministra Giuseppe Zanardelli w 1878 r. , kilka miesięcy po śmierci Wiktora Emmanuela II dla uczczenia zjednoczenia Włoch. Materiał którego użyto do budowy wydobywano w Bresci, co ożywiło gospodarkę regionu. Zanardelli był z Bresci: )
Był jeszcze inny pomysł na to gdzie miał stanąć, ale stanął na Piazza Venezia, bo razem z Palazzo di Giustizia stanowił część ,,programu modernizacja”, który miał dwa cele – odnowić oblicze miasta tak, żeby świeża stolica godnie się prezentowała, a także przyćmić – lub, gdzie się da, po prostu ZASŁONIĆ – symbole państwa kościelnego. Stąd il Vittoriano rzeczywiście zasłania Santa Maria d’Aracoeli na Kapitolu, a Pałac Sprawiedliwości – wielki gmach kojarzący się bardziej z architekturą Wielkiej Brytanii – stoi nad Tybrem obok Zamku Świętego Anioła, żeby trochę odciągnąć od niego uwagę…


Może na koniec coś z praktyk. Byłam teraz trzy tyg na reumatologii. Wizyta, patrzymy – coś czerwone ręce… Gottron?
Nie. Pacjentka z Indii pomalowała wszystkim paniom na oddziale dłonie henną: )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz